Trakt Kupiecki
3 posters
:: :: Tajga Siedmiu Mędrców
Strona 1 z 1
Re: Trakt Kupiecki
Kyltis już od dawna planowała odpocząć od kłótni kupców i podejrzanych zapachów pochodzących z centrum miasta, lecz przeszkadzało jej w tym lenistwo. Właściwie, trafiła tu zupełnie przypadkiem. Idąc przed siebie kobieta myślała tylko o niesamowicie tłustym dziecku, które przeraziło ją prośbą o jedzenie. Usiadła w cieniu wysokich drzew i zdjęła przysłaniający twarz kaptur. Położyła łuk na ziemi, po czym skierowała głowę w stronę chmur tak swobodnie płynących po błękicie nieba. Oczy mimowolnie jej się zamknęły. Westchnęła głęboko i zatraciła się w marzeniach, których nigdy nie pozwolono jej spełnić.
Kyltis del Feros- Sługa Podziemia
- Liczba postów : 7
Join date : 29/09/2012
Re: Trakt Kupiecki
Choć trakt kupiecki nie należał do miejsc często odwiedzanych przez dzikie zwierzęta, od czasu do czasu pojawiały się tutaj drobniejsze gryzonie lub padlinożercy, które poszukiwały łupu w zgubionych lub porzuconych przez kupców towarach.
Dzień był upalny, toteż wiele zwierząt wyłaniało się na powierzchnię w celu wypoczęcia.
Kyltis z zamyślenia wyrwał cichy szelest w zaroślach niemal tuż przed nią. Chwilę później mogła usłyszeć energiczne chrupanie. Czy warto sprawdzić, co to takiego? A nuż nawinie się interesująca zdobycz?
Dzień był upalny, toteż wiele zwierząt wyłaniało się na powierzchnię w celu wypoczęcia.
Kyltis z zamyślenia wyrwał cichy szelest w zaroślach niemal tuż przed nią. Chwilę później mogła usłyszeć energiczne chrupanie. Czy warto sprawdzić, co to takiego? A nuż nawinie się interesująca zdobycz?
Re: Trakt Kupiecki
Kobieta delikatnie się zdenerwowała, gdy ktoś lub coś przerwało jej głębokie rozmyślania. Nie zerwała się na nogi niczym sarna dostrzegająca wilka w oddali, oczywiście że nie. Otworzyła oczy i uważnie rozejrzała się dookoła. Powoli i bardzo ostrożnie obniżyła głowę, wyciągając jednocześnie rękę po łuk. Początkowo odrobinę się wystraszyła, w końcu można się spodziewać wszystkiego po lasach. Pierwsza rzecz jaka jej przyszła do głowy: Rabuś. Serce zaczęło jej walić szybciej, gdy pomyślała o dziku.
Kyltis del Feros- Sługa Podziemia
- Liczba postów : 7
Join date : 29/09/2012
Re: Trakt Kupiecki
Z wysokich krzaków naprzeciw wojowniczki znów dobiegł odgłos. W mgnieniu oka wyskoczył rosły zając, w pyszczku trzymający drobną gałązkę.
Gryzoń zatrzymał się, pospiesznie stanął na tylnych łapach, eksponując smukłe ciało pokryte gęstą, popielato-brązową sierścią. Omiótł spojrzeniem najbliższy obszar, by zatrzymać ciemnobrązowe tęczówki wprost na kobiecie, która zdawała się sięgać po broń.
Zając przyglądał się uważnie przez chwilę, po czym ruszył do ucieczki, klucząc pomiędzy niskimi krzewami jeżyn i poziomek, przeskakując grube korzenie wysokich do nieba drzew.
Gryzoń zatrzymał się, pospiesznie stanął na tylnych łapach, eksponując smukłe ciało pokryte gęstą, popielato-brązową sierścią. Omiótł spojrzeniem najbliższy obszar, by zatrzymać ciemnobrązowe tęczówki wprost na kobiecie, która zdawała się sięgać po broń.
Zając przyglądał się uważnie przez chwilę, po czym ruszył do ucieczki, klucząc pomiędzy niskimi krzewami jeżyn i poziomek, przeskakując grube korzenie wysokich do nieba drzew.
Re: Trakt Kupiecki
Uśmiechnęła się, gdy dostrzegła zająca. Początkowo nie widziała w małej, szarej kupie futra źródła pokarmu czy zarobków.
Wspaniałe stworzenie, przeszło jej przez myśl. Ale nie było czasu na zachwyty, bo zwierzę migiem ruszyło do ucieczki.
Gdy tylko gryzoń odbił się od podłoża łapami, Kyltis zerwała się niczym ptak do lotu i złapała łuk. Pobiegła za zwierzęciem, jednocześnie wyjmując strzałę z niewielkiego, skórzanego kołczanu przewieszonego na plecach. Napięła cięciwie najmocniej jak się dało i wypuściła strzałę. Bacznie obserwowała, dokąd biegnie jej domniemana ofiara.
Uśmiechnęła się, gdy przestała słyszeć świst przecinającej powietrze strzały. Była niemal pewna, że udało jej się dopaść królika. Lecz czy na pewno pocisk zakończył żywot szaraka?
Wspaniałe stworzenie, przeszło jej przez myśl. Ale nie było czasu na zachwyty, bo zwierzę migiem ruszyło do ucieczki.
Gdy tylko gryzoń odbił się od podłoża łapami, Kyltis zerwała się niczym ptak do lotu i złapała łuk. Pobiegła za zwierzęciem, jednocześnie wyjmując strzałę z niewielkiego, skórzanego kołczanu przewieszonego na plecach. Napięła cięciwie najmocniej jak się dało i wypuściła strzałę. Bacznie obserwowała, dokąd biegnie jej domniemana ofiara.
Uśmiechnęła się, gdy przestała słyszeć świst przecinającej powietrze strzały. Była niemal pewna, że udało jej się dopaść królika. Lecz czy na pewno pocisk zakończył żywot szaraka?
Kyltis del Feros- Sługa Podziemia
- Liczba postów : 7
Join date : 29/09/2012
Re: Trakt Kupiecki
Zając nie baczył na to, co dzieje się za nim. Bieg przed siebie wydawał się najlepszym rozwiązaniem. Ostatnią nadzieją na przeżycie. Niestety, nie każdemu dopisuje rzut kośćmi losu. Tym razem i dla szaraka gra nie była przychylna, a przeznaczenie być może zmalowało mu rychłą śmierć.
Mimo, iż widoczność była ograniczona, Kyltis wycelowała na tyle dobrze, by w ostatniej chwili trafić gryzonia, który momentalnie runął na ziemię. Szczęśliwy traf? A może w tej wysokiej wojowniczce kryje się ogromny potencjał?
Zwierzak leżał bezwładnie pośród grubych, poskręcanych korzeni, pod wielkim konarem, który dawał cień na jego drobne ciało. Ale czy zając rzeczywiście był martwy? Gdy kobieta podeszła bliżej, zwierzę otworzyło oczy w przerażeniu.
Został trafiony w kuper - strzał sprawił mu ogromny ból, jednak jeszcze nie zabił.
Stworzenie spoglądało na napastniczkę, rozdziawiając pyszczek w niemym krzyku. W chwilę później zaczął się szamotać, jednak jego tylne łapy odmawiały posłuszeństwa.
Mimo, iż widoczność była ograniczona, Kyltis wycelowała na tyle dobrze, by w ostatniej chwili trafić gryzonia, który momentalnie runął na ziemię. Szczęśliwy traf? A może w tej wysokiej wojowniczce kryje się ogromny potencjał?
Zwierzak leżał bezwładnie pośród grubych, poskręcanych korzeni, pod wielkim konarem, który dawał cień na jego drobne ciało. Ale czy zając rzeczywiście był martwy? Gdy kobieta podeszła bliżej, zwierzę otworzyło oczy w przerażeniu.
Został trafiony w kuper - strzał sprawił mu ogromny ból, jednak jeszcze nie zabił.
Stworzenie spoglądało na napastniczkę, rozdziawiając pyszczek w niemym krzyku. W chwilę później zaczął się szamotać, jednak jego tylne łapy odmawiały posłuszeństwa.
Re: Trakt Kupiecki
Kobieta natychmiast pobiegła w miejsce, gdzie usłyszała upadek zwierzyny.
Szeroki uśmiech triumfu zniknął z jej twarzy gdy dostrzegła, że zając wciąż żyje. Wyciągnęła niewielki, lśniący sztylet z pochwy przymocowanej do czarnego, skórzanego pasa, po czym poderżnęła gardło leżącemu na ziemi gryzoniowi. Obserwowała, jak z tego małego(w porównaniu do niej) bezbronnego zająca powoli uchodzi życie.
Wyjęła strzałę z ciała i związała jego nogi dość długim, podniszczonym kawałkiem liny. Była z siebie bardzo zadowolona. W końcu nie każdy potrafiłby ustrzelić zająca przy ograniczonej widoczności, prawda?
Mocno przywiązała sznur do pasa i ruszyła dalej, rozglądając się uważnie w poszukiwania kolejnej potencjalnej ofiary. Podróż przez las umilał jej śpiew przeróżnych ptaków oraz chrzęst towarzyszący łamaniu suchych i spróchniałych gałązek. Może tym razem dopisze jej szczęście i napotka większą zwierzynę?
Szeroki uśmiech triumfu zniknął z jej twarzy gdy dostrzegła, że zając wciąż żyje. Wyciągnęła niewielki, lśniący sztylet z pochwy przymocowanej do czarnego, skórzanego pasa, po czym poderżnęła gardło leżącemu na ziemi gryzoniowi. Obserwowała, jak z tego małego(w porównaniu do niej) bezbronnego zająca powoli uchodzi życie.
Wyjęła strzałę z ciała i związała jego nogi dość długim, podniszczonym kawałkiem liny. Była z siebie bardzo zadowolona. W końcu nie każdy potrafiłby ustrzelić zająca przy ograniczonej widoczności, prawda?
Mocno przywiązała sznur do pasa i ruszyła dalej, rozglądając się uważnie w poszukiwania kolejnej potencjalnej ofiary. Podróż przez las umilał jej śpiew przeróżnych ptaków oraz chrzęst towarzyszący łamaniu suchych i spróchniałych gałązek. Może tym razem dopisze jej szczęście i napotka większą zwierzynę?
Kyltis del Feros- Sługa Podziemia
- Liczba postów : 7
Join date : 29/09/2012
Re: Trakt Kupiecki
Litościwa wojowniczka ukróciła męki konającego i uznała go za solidną zdobycz. Czy brnąc w głąb lasu udało jej się dostrzec inne, potencjalne ofiary? Niestety, kolejnym razem jej się nie poszczęściło i jedyne, co zdołała dostrzec, to skaczące w koronach drzew wiewiórki i podróżujące po piaszczystej ziemi kolonie mrówek.
Akcja zakończyła się powodzeniem.
Nabyto doświadczenie w kłusownictwie, zostałaś więc o krok przybliżona do profesji łowcy.
Akcja zakończyła się powodzeniem.
Nabyto doświadczenie w kłusownictwie, zostałaś więc o krok przybliżona do profesji łowcy.
Re: Trakt Kupiecki
Kyltis była odrobinę zawiedziona, że nie udało jej się upolować niczego więcej. Jak mawiają: lepszy wróbel w garści, niż gołąb na dachu.
Kobieta była więc zadowolona. Mimo, iż zdobycz nie była wielkim dzikiem czy jeleniem, to przynajmniej nie wróci do miasta z pustymi rękami.
Wyczyściła sztylet, wycierając go w znalezione na ziemi liście, po czym schowała go.
Po bezowocnych poszukiwaniach dzikiej zwierzyny, oparła się o najbliższe drzewo, które zatrzeszczało pod wpływem uderzenia. Z niewielkiej, własnoręcznie uszytej torby wyciągnęła zdobiony, drewniany flet. Przez chwilę stała w bezruchu, obserwując w skupieniu liście zrzucane z koron przez silniejsze podmuchy wiatru.
Przykryła głowę kapturem i podjęła grę na tym, jej zdaniem, dość problematycznym instrumencie. Po kilku nieudanych próbach, dziewczyna zrezygnowała.
-Nie...To brzmi jak zarzynany łoś. - burknęła do siebie.
Kobieta była więc zadowolona. Mimo, iż zdobycz nie była wielkim dzikiem czy jeleniem, to przynajmniej nie wróci do miasta z pustymi rękami.
Wyczyściła sztylet, wycierając go w znalezione na ziemi liście, po czym schowała go.
Po bezowocnych poszukiwaniach dzikiej zwierzyny, oparła się o najbliższe drzewo, które zatrzeszczało pod wpływem uderzenia. Z niewielkiej, własnoręcznie uszytej torby wyciągnęła zdobiony, drewniany flet. Przez chwilę stała w bezruchu, obserwując w skupieniu liście zrzucane z koron przez silniejsze podmuchy wiatru.
Przykryła głowę kapturem i podjęła grę na tym, jej zdaniem, dość problematycznym instrumencie. Po kilku nieudanych próbach, dziewczyna zrezygnowała.
-Nie...To brzmi jak zarzynany łoś. - burknęła do siebie.
Kyltis del Feros- Sługa Podziemia
- Liczba postów : 7
Join date : 29/09/2012
Re: Trakt Kupiecki
Emhyr od wielu dni chodził ze spuszczoną głową. Miał tyle wolnego czasu, nie robił absolutnie nic poza bezsensownym szlajaniem się od karczmy do karczmy i spaniem w dzień i w nocy. Cóż się stało z jego dawnym wigorem? Gdzie zniknął energiczny bard, który choć nieco zdziwaczały i często piszący całkiem od rzeczy, był kimś, kogo trudno było nie zauważyć?
W jeden tydzień z rześkiego acz kapryśnego mężczyzny stał się zgnuśniałym chłopem, który nie potrafiłby sklecić nawet jednego zdania. Brak weny robi swoje, jednak działalność posiadacza tak bogatego umysłu również może zniszczyć drzemiący w nim potencjał.
Chcąc ochłonąć trochę od miejskiego gwaru, przedrzeźniających się kupców i smrodu spływających rowami fekaliów, udał się w kierunku lasu mając niezłomną nadzieję, że jego szare komórki wreszcie zaczną działać i stworzy poezję swojego życia.
Idąc przed siebie, pośród gęstych zarośli, omijając uplecione pajęczyny, zrywając niedojrzałe jeżyny i raz po raz urywając cienkie gałązki, usłyszał dźwięk... W istocie, mógł być to skowyt zarzynanego łosia. Wiedział jednak, że te straszliwe odgłosy wydobywają się z dobrze mu znanego instrumentu - fletu. Któż kaleczył las tym straszliwym zwodzeniem?
Zaintrygowany minstrel bez namysłu udał się w stronę muzyki, a raczej czegoś, co miało nią być. Trochę potrwało, zanim wydostał się z kniei i ujrzał wysoką kobietę, której twarz zasłaniał cień nałożonego na głowę kaptura.
- Cóż to? - zapytał, a jego dłonie momentalnie zaczęły trząść się pod wpływem narastającego stresu. Do diabła, co on wyprawiał? Wiedział dobrze, że w kontaktach z ludźmi nie jest najlepszy. Najwyżej się zbłaźni, jak zawsze. Podszedł bliżej, zachowując jednak odpowiedni dystans.
- Uwierz mi, moja damo, że zakańczając melodię oszczędziłaś cierpienia wielu stworzeń tej puszczy - oznajmił, przywdziewając maskę radosnego podlotka. Popełniłeś fatalny błąd, bardzie. Kto rozpoczyna rozmowę w ten sposób?
W jeden tydzień z rześkiego acz kapryśnego mężczyzny stał się zgnuśniałym chłopem, który nie potrafiłby sklecić nawet jednego zdania. Brak weny robi swoje, jednak działalność posiadacza tak bogatego umysłu również może zniszczyć drzemiący w nim potencjał.
Chcąc ochłonąć trochę od miejskiego gwaru, przedrzeźniających się kupców i smrodu spływających rowami fekaliów, udał się w kierunku lasu mając niezłomną nadzieję, że jego szare komórki wreszcie zaczną działać i stworzy poezję swojego życia.
Idąc przed siebie, pośród gęstych zarośli, omijając uplecione pajęczyny, zrywając niedojrzałe jeżyny i raz po raz urywając cienkie gałązki, usłyszał dźwięk... W istocie, mógł być to skowyt zarzynanego łosia. Wiedział jednak, że te straszliwe odgłosy wydobywają się z dobrze mu znanego instrumentu - fletu. Któż kaleczył las tym straszliwym zwodzeniem?
Zaintrygowany minstrel bez namysłu udał się w stronę muzyki, a raczej czegoś, co miało nią być. Trochę potrwało, zanim wydostał się z kniei i ujrzał wysoką kobietę, której twarz zasłaniał cień nałożonego na głowę kaptura.
- Cóż to? - zapytał, a jego dłonie momentalnie zaczęły trząść się pod wpływem narastającego stresu. Do diabła, co on wyprawiał? Wiedział dobrze, że w kontaktach z ludźmi nie jest najlepszy. Najwyżej się zbłaźni, jak zawsze. Podszedł bliżej, zachowując jednak odpowiedni dystans.
- Uwierz mi, moja damo, że zakańczając melodię oszczędziłaś cierpienia wielu stworzeń tej puszczy - oznajmił, przywdziewając maskę radosnego podlotka. Popełniłeś fatalny błąd, bardzie. Kto rozpoczyna rozmowę w ten sposób?
Emhyr Finbar Gaeth- Podróżnik
- Liczba postów : 3
Join date : 30/09/2012
Re: Trakt Kupiecki
Faktem było, iż dźwięk wydobywany z instrumentu przez Kyltis nie był zachwycający. Mimo tej świadomości, kobieta poczuła się odrobinę urażona.
Rzuciła flet na ziemię, po czym błyskawicznie wyjęła ze skórzanego kołczanu strzały zdobione różnokolorowym pierzem. Delikatnie naciągnęła cięciwę łuku i doskoczyła do barda. Wszystko to w ułamku sekundy.
Niestety, wojowniczka źle zmierzyła odległość i omal nie wpadła na przybysza. Broń trzymała dość wysoko, z pociskiem skierowanym wprost w szyję człowieka. Przyjrzała mu się, by ostatecznie skupić złote oczy na jego źrenicach.
- Ktoś ty? - zapytała z odrobiną złości w swym głosie.
Kyltis była znana z nadmiernej agresji i waleczności.
Po chwili kobieta uznała, że odrobinę przesadziła wyciągając broń, jednak ani myślała jej opuścić.
Rzuciła flet na ziemię, po czym błyskawicznie wyjęła ze skórzanego kołczanu strzały zdobione różnokolorowym pierzem. Delikatnie naciągnęła cięciwę łuku i doskoczyła do barda. Wszystko to w ułamku sekundy.
Niestety, wojowniczka źle zmierzyła odległość i omal nie wpadła na przybysza. Broń trzymała dość wysoko, z pociskiem skierowanym wprost w szyję człowieka. Przyjrzała mu się, by ostatecznie skupić złote oczy na jego źrenicach.
- Ktoś ty? - zapytała z odrobiną złości w swym głosie.
Kyltis była znana z nadmiernej agresji i waleczności.
Po chwili kobieta uznała, że odrobinę przesadziła wyciągając broń, jednak ani myślała jej opuścić.
Kyltis del Feros- Sługa Podziemia
- Liczba postów : 7
Join date : 29/09/2012
Re: Trakt Kupiecki
No to wspaniale, natrafiłeś na szaloną wojowniczkę... Pozostaje tylko wybrnąć z tego w jakiś odpowiedni sposób. No właśnie, odpowiedni.
Kiedy Kyltis niespodziewanie doskoczyła do gardła bezbronnego poety, on zastygł w miejscu i czuł, jak żołądek podchodzi mu do gardła. Znalazł się w sytuacji niemal bez wyjścia, a będąc tak zestresowanym nie potrafił wymyślić niczego sensownego.
- Do licha, złóż broń... Być może moje słowa były zbyt ostre, ale jakże praw... - w ostatniej chwili ugryzł się w język. Nie, czymś takim tylko spotęgowałby gniew nieznajomej. Lepiej podejść do tego łagodnie.
- Chyba nie zrobisz krzywdy prostemu bardowi? Spójrz, nawet nie mam broni! - jego głos był kruchy, ostatnie słowa zabrzmiały niemal jak skomlenie. Tchórz! Nie potrafisz wykrztusić z siebie prostego zdania? Czy to naprawdę sprawia ci aż tak duże kłopoty? Ach, wpakowałem się w niezłą kabałę. Jak zwykle, przez rozwiązły język.
Nie odsunął się. Postanowił czekać, przez co czas zaczął dłużyć się niemiłosiernie. Wszystko jak gdyby miało dziać się w zwolnionym tempie. To tylko muzyka...
// coś zabiło moją wenę
Kiedy Kyltis niespodziewanie doskoczyła do gardła bezbronnego poety, on zastygł w miejscu i czuł, jak żołądek podchodzi mu do gardła. Znalazł się w sytuacji niemal bez wyjścia, a będąc tak zestresowanym nie potrafił wymyślić niczego sensownego.
- Do licha, złóż broń... Być może moje słowa były zbyt ostre, ale jakże praw... - w ostatniej chwili ugryzł się w język. Nie, czymś takim tylko spotęgowałby gniew nieznajomej. Lepiej podejść do tego łagodnie.
- Chyba nie zrobisz krzywdy prostemu bardowi? Spójrz, nawet nie mam broni! - jego głos był kruchy, ostatnie słowa zabrzmiały niemal jak skomlenie. Tchórz! Nie potrafisz wykrztusić z siebie prostego zdania? Czy to naprawdę sprawia ci aż tak duże kłopoty? Ach, wpakowałem się w niezłą kabałę. Jak zwykle, przez rozwiązły język.
Nie odsunął się. Postanowił czekać, przez co czas zaczął dłużyć się niemiłosiernie. Wszystko jak gdyby miało dziać się w zwolnionym tempie. To tylko muzyka...
// coś zabiło moją wenę
Emhyr Finbar Gaeth- Podróżnik
- Liczba postów : 3
Join date : 30/09/2012
:: :: Tajga Siedmiu Mędrców
Strona 1 z 1
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach